Skradziony TransPoland

Jak zwykle – czyli bez pieniędzy :) – w ubiegłym roku zaplanowaliśmy sobie challenge na 2016 rok.

Cel był prosty: przejechanie Polski z północy na południe w linii prostej, w formule lightbikepacking’owej, o której piszemy TUTAJ. Na fatbike’ach. Dlaczego na tłuściochach? Tylko one wydawały się podołać trudom podłoża, i tylko one wydawały się – dzięki tłustym oponom – pływać :).

Po drodze mieliśmy kilka problemów natury organizacyjnej: podstawowym i pierwszym problemem był fakt, że nie mieliśmy rowerów na grubych oponach, a jedynym grubym członkiem naszej załogi była Joaśka :). Później doszło jeszcze kilka innych: zmienialiśmy pracę, a jeszcze później Joaśkę jakiś nieuprzejmy robak zaraził boreliozą.

Jednym słowem: nie było łatwo :). Pewnie dlatego, już w ubiegłym roku, bez owijania w bawełnę opowiadaliśmy na prawo i lewo co planujemy, jak planujemy i dlaczego nie jest to bułka z masłem.

Jak się później okaże, było to kompletnie bezmyślne.

Poświęciliśmy mnóstwo czasu na testy, włącznie z zimowym przemierzaniem rzek i potoków, na planowanie trasy, na estymacje średniego tempa, czasu itp. Od maja zastanawialiśmy się, czy nie zaryzykować i nie pojechać bez … namiotu. Dlaczego? Żeby zaoszczędzieć jeszcze więcej wagi, żeby nasz wypad mógł być rzeczywiście „na krechę”, w trudnym terenie i ciężkim podłożu. Żeby margines błędu („korytarz” odchylenia od trasy, czyli naszej TransPolandowej „krechy”) nie wynosił więcej niż 500m.  A jest to możliwe jedynie z bagażem nie przekraczającym kilku kg. Szczególnie, jeżeli chce się tą trasę zrobić w maksymalnie 6 dni :). A my chcieliśmy.

I w chwili, kiedy już wszystko było zapięte na ostatni guzik, przypadkiem trafiamy na fanpage challengu kogoś, kto z nami o TransPoland rozmawiał. W zeszłym roku. Dziennikarza. Niech pozostanie anonimowy, nie będziemy mu robić ruchu na stronie :).

Otóż Pan D (D jak dziennikarz, chociaż D jak dupa też pasuje :) ), jednym zdaniem:

ukradł nam TransPoland.

Właściwie wszystko. Właściwie nawet logo. Właściwie nawet nazwę. Cały pomysł. I – choć jego bagaż waży 38 kg (!), a jego wypad nie potrwa raczej 6 dni :) i raczej na 50 kg roweru z bagażem (!) przejazd „na krechę” raczej mu się nie uda, to jest to bardzo przykre doświadczenie. Chociaż może, jeżeli ktoś chce nas tak bardzo naśladować, to może powinniśmy się cieszyć?

Rok 2016 jest rokiem miłosierdzia, więc nie będziemy (przynajmniej publicznie) życzyć wszystkiego najgorszego :) ale swoje zdanie opublikujemy, szczególnie że mamy gdzie: Wstyd, Panie D. Disco Polo fatbikingu.

P.S. TransPoland pozostaje w naszych głowach i sercach. Tylko, że go zmodyfikujemy.

Ale tym razem tak, że już nikt nie będzie chciał tego  ani ukraść, ani powtórzyć… :)

Jeden komentarz

  1. Uwaga! Uwaga! Ze względu na wiele komentarzy, które niestety nie trzymały ani poziomu merytorycznego ani kulturalnego :( – były wulgarne lub zawierały wycieczki osobiste zadecydowaliśmy o zbiorczym usunięciu wszystkich komentarzy pod tym artykułem oraz o wprowadzeniu moderacji komentarzy – na ten temat powstanie wkrótce osobny wpis. Osoby pokrzywdzone, które prowadziły dyskusję na poziomie – przepraszamy.

    Polubienie

Dodaj komentarz